244 przeciwko czemu cały naród stanowczo się opierał. Podżegany bezustannie przez Władysława i żonę jego, oraz niektórych książąt, cesarz Konrad postanowił nareszcie orężem rzecz całą rozstrzygnąć, i dla tego zwoławszy książąt saskich, ruszył z znacznem wojskiem nad Odrę, zwykły kres najazdów niemieckich. Lecz książęta polscy świadomi tej wyprawy, silnemi oddziałami zbrojnemi obsadzili wszystkie drogi prowadzące w głąb kraju, a nadto nadzwyczajne wylewy Odry czyniły przeprawę nader trudną, czem spowodowany cesarz nie śmiał się kusić o wprowadzenie Władysława orężem do Krakowa i ujęcie całej Polski w jarzmo lennicze, lecz użył pośrednictwa książąt Albrechta Niedźwiedzia i Konrada z Wat-tynu do traktowania z Bolesławem Kędzierzawym, który, udawszy się do obozu cesarskiego i wyłożywszy tam, że nie sam z braćmi naprzeciw Władysławowi występuje, lecz cały naród i dawszy cesarzowi, czyli też obiecawszy dać znaczną sumę pieniędzy, a nadto przyrzekłszy stawić się na zjazd do Merseburga, celem ostatecznego załatwienia sprawy, spowodował go, że wszelkich dalszych kroków zaczepnych poprzestał1). Przygotowania wielkie tak w Niemczech jako i w innych krajach do wyprawy krzyżowej odwróciły uwagę od sprawy książęcia Władysława tak Stolicy apostolskiej, jako i cesarza. Już był przeznaczony do Polski kardynał Gwido, jako legat papiezki, aby się rozpatrzył w sprawach Kościoła polskiego i synów Bolesława Krzywoustego z najstarszym bratem pogodził2), lecz gdy rycerstwo krzyżowe zbierać się poczęło do pochodu, papież zmienił postanowienie swoje, i przydał kardynała wraz z Teodowinem, biskupem Salmy, cesarzowi do boku jako towarzyszów, doradzców i reprezentantów Stolicy apostolskiej w obozie. Tak samo nie przyszedł do skutku zjazd merseburgski i wytoczenie na nim sprawy Władysława 3). Że arcybiskup Jakób wspólnie z biskupami polskimi w sprawach publicznych czynny brał udział, a mianowicie do wydziedziczenia książęcia Władysława wielce się przyczynił, i według możności swej krzyżował jego zabiegi i plany względem odzyskania ojcowizny, dowodzi wymownie ciekawy dokument z roku 1148 dnia 22 marca, w którym król Henryk, syn cesarza Konrada, zaniósł skargę do odbywającego się podówczas synodu w Reims pod Eugeniuszem III na arcybiskupa gnieźnieńskiego i biskupów polskich, że się przyczynili do wywłaszczenia książęcia rzeczonego od spuścizny ojcowskiej4). Arcybiskup Jakób nie doczekał ostatecznego załatwienia tejże sprawy, albowiem syt wieku i zasług do lepszego przeniósł się żywota. Co do roku śmierci jego rozmaite są zdania. Długosz 5), Paprocki6), a za nimi Niesiecki7), podają rok 1148, utrzymując, że siedział na stolicy arcybiskupiej lat 28 lub 29, Bużeński kładzie rok 1147 8), Damalewicz zaś opierając się na dokumencie klasztoru lędzkiego z dnia 23 kwietnia r. 1145, w którym występuje jako świadek arcybiskup gnieźnieński Piotr, umarza arcybiskupa Jakóba roku 1144, aby rze 1) Vineentius Pragens. w Dobnera Monum. 1, 40 sqq. Roepell 1. c. I, 351 sqq. — 2) Boczek 1. c. f. 257. — 3) Tamże f. 258. Bartoszewicz 1. c. IV, 55. 56. — 4) Mansi, Concilia t. XI, 720. — 5) Hist. Polon. lib. IV, 481. — 6) Herby Ryc. Pol. str. 201. — 7) Korona IV, 174. — 8) Żywoty Arcyb. Onem. 1. c. I, 68. i