225 skutecznemi, środki łagodne rozbijały się o zaciętą nienawiść do chrześcijaństwa, które Sasi niesłychanemi gwałtami pomiędzy Słowianami zaprowadzali, a następnie okrucieństwem, łakomstwem i zdzierstwami od niego ich odstręczali. Niepocha-mowana zemsta ku Polakom, którzy w tylokrotnych krwawych z nimi rozprawach straszliwe zadawali im klęski, a naginając ich pod jarzmo posłuszeństwa, nie przebierali bynajmniej w środkach, niemożebnem czyniły przyjęcie z ich poręki błogiej nauki Chrystusa. Widzieliśmy w żywocie arcybiskupa Marcina, że se swej strony czynił, co mógł, aby nawrócić Pomorze; to samo czynili niezawodnie poprzednicy jego i następca, Jakób ze Żnina, jednakże prace ich były daremne. Byłyć wprawdzie częściowe za pośrednictwem arcybiskupów gnieźnieńskich nawrócenia, ale były pozorne tylko pod naciskiem niebezpieczeństwa śmierci lub niedoli; lecz skoro te minęły, mniemani konwertyci wracali do pogaństwa, tem większą w sobie i innych żywiąc nienawiść do chrześcijaństwa, że zmuszeni byli oddawać dziesięciny, zwyczajnie gwałtem od nich wybierane 1). Niesłusznie zatem spotyka biskupów i duchowieństwo polskie zarzut ze strony obcych i swoich pisarzy, jakoby się obojętnem okazywało pod względem nawrócenia Pomorzan, lub jak utrzymuje bez najmniejszego dowodu niechętny kościołowi i duchowieństwu Naruszewicz, że „straciwszy w pośrodku bogactw i dobrego bytu pierwotną ojców gorliwość, a użycie obecnych wygód nad usrożone śmiercią znoje, i przewagi między krwawym bałwochwalców gminem przekładając, do podejmowania misyi apostolskich się nie poczuwało2)." Prawda, że Bolesław przez trzy lata zachęcał biskupów polskich, każdego z osobna, do podjęcia tej Bogu miłej, a Polsce zbawiennej misyi 3) i że jej się żaden podjąć nie chciał, ale nie z przyczyn uwidzia-nych wspomnianego historyka, tylko z tych powodów, że widzieli daremność pracy i poświęcenia się i nie mogli bez zezwolenia Stolicy apostolskiej opuszczać dyecezyi, które naówczas szczególniejszej potrzebowały z ich strony troskliwości i pieczy, a których porzucenie nie szło w porównanie z nadzwyczaj niepewnemi i wątpliwemi apostolstwa swego skutkami. Zresztą nie każdemu dany jest dar poświęcenia się bez granic potrzebny do apostolstwa pomiędzy poganami, gdyż Bóg rozmaicie dary swe rozdziela. To też nawet ludziom świętym i najznakomitszym biskupom niepoczuwanie się do misyi apostolskich ujmy żadnej czynić nie może. Nie małą przeszkodę w nawróceniu pogańskich Pomorzan stanowiło haniebne życie ówczesnych chrześcijan, mianowicie Sasów i Niemców, lubo i Polacy świętymi nie byli, panujące pomiędzy nimi zdrady, zabójstwa, chciwość, kradzieże, rozpusta i t. p. To też Szczecinianie pogańscy oświadczyli wręcz św. Ottonowi, biskupowi bambergskiemu, że wolą pozostać przy swej religii, aniżeli przyjąć wiarę chrześcijan, którzy tak niegodziwie żyją 4). 1) Galla Kronika 1. c. I, 456 ssq. — 2) Historyą Narodu Polskiego t. I, 222, 223. — 3) Herbord, 1. c. III. 76: „Omues episcopos terrae suae conveniens, nullum persuadere potuit ut illo ire atque in tenebris et umbra mortis sedentibus lumen vitae vellet ostendere, singulis suas excusationes praetendentibus. Sieque per triennium dilata est praedicatio, duce ipso satis aegre ferente dilationem." — 4) Tamże III, 88: „Nihil nobis et vobis, patrias leges non dimittimus, contenti sumus religione, quam habemus. Apud christianos fures sunt, latrones sunt, cruciantur pedibus, privantur 29