220 jeżeliby po powrocie do kraju miał na nowo wszczynać bunty i spiski, lepiejby było, aby pozostał za granicą w otwartej ku sobie nieprzyjaźni. Sądząc po dotychczasowem łagoduem i cierpliwem Bolesława z bratem postępowaniu, spodziewać się było można, że Zbigniew byłby sobie uczciwem i śpokojnem zachowaniem uskarbił względy króla i doszedł napowrót do odpowiedniego swemu urodzeniu i woli ojcowskiej stanowiska; atoli zaraz na wstępie po powrocie swoim do kraju zraził brata nieroztropnem i znchwałem swojem zachowaniem się. Zamiast stanąć przed królem, którego tylokrotnie zdradzał, cicho, spokojnie i z pokorą, wystąpił jakoby na mocy prawa i układów powracający do dzielnie swoich monarcha wśród odgłosu muzyki, bębnów i kotłów, w towarzystwie licznych zwolenników, bez najmniejszej oznaki żalu i uległości. I to właśnie wystąpienie było przyczyną jego zguby. Król udający zrazu uprzejmość i łagodność, lecz lękający się słusznie nowych buntów i zdrad ze strony brata, kazał go trzeciego dnia pojmać i wtrącić do więzienia, gdzie w marcu lub kwietniu roku 1111 śmiercią gwałtowną zginął. Nie przyłożył wprawdzie Bolesław wprost ręki swojej do zgładzenia brata, ale go uprzedzili usłużni dworzanie, którzy znając intencyą pana swego, odzywającego się jawnie: „Kto mnie uwolni od tego człowieka", upatrzywszy sposobną porę, więźnia zamordowali 1). Wkrótce po dokonaniu tego sromotnego czynu, całą siłą zaniepokoiło się sumienie króla i pobudziło go do nadzwyczajnych aktów pokuty i umartwienia, któremi pragnął przebłagać sprawiedliwość boską. Odbył najprzód pobożną pielgrzymkę do Szimegu na Węgrzech, gdzie Władysław, król węgierski, poprzednik Kolomana, założył był roku 1091 opactwo ś. Idziego, poddawszy je pod władzę opata w Saint-Gilles2), a ztamtąd zboczył do grobu ś. Stefana w Białogrodzie3). Było to podczas wielkiego postu w chwilach głębokiego i świeżego żalu po śmierci brata w roku 1112. Nietylko modlił się ustawicznie i gorąco, ale modlili się za niego biskupi, opaci, zakonnicy i całe duchowieństwo. Martwił ciało swoje postami, sypiał na ziemi, dawał hojne jałmużny; w drodze odmawiał psalmy i godzinki o Matce Boskiej i nie wprzód kładł obówie na nogi, dopóki wszystkich modłów nie odprawił. Nie pominął żadnego kościoła katedralnego lub klasztornego, ażeby mu jakiego daru nie pozostawił. W ogóle pokutą swoją i pobożnością wszystkich w podziwienie wprawiał 4). Powróciwszy z Węgier, w ubiorze pokutniczym podążył wprost do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie, szukając ulgi dla udręczonego sumienia za przyczyną tego św. Patrona, oraz pociechy i rozgrzeszenia u bolejącego z nim wspólnie arcybiskupa Marcina, który go z dworem w stolicy swojej metropolitalnej podejmował i razem z duchowieństwem swojem brał udział w pobożnych monarchy praktykach, trwających dni kilka podczas świąt wielkanocnych roku 1113. Tu szczodrobliwość jego nie znała granic; nietylko bowiem dla relikwii św. Wojciecha, które od czasu rozbójniczego napadu Czechów spoczywały w ukryciu i z okazyi pielgrzymki królewskiej, po siedmdziesięciu przeszło latach znów ku czci powsze 1) Cosmae Prag. Chronicon 1. c. f. 245, 246. Cfr. Kronika Galla 1. c. I, 479, 480. Długosz 1. c. lib. IV, 406—409. — 2) Feier, Cod. dipl. I, 468. — 3) Kronika Galla 1. c. I, 481. Długosz 1. c. iib. IV, 429. — 4) Kronika Galla 1, c. I, 481.