101 bogate im w ziemi, cłach i czynszach z zamków, po całej Polsce rozrzuconych, zapewniwszy uposażenie, jak dowodzi przechowany w transumptach przywilej erekcyjny w r. 1065 przez fundatora wydany1). Fundacya ta nader ważnym była nabytkiem dla archidyecezyi gnieźnieńskiej. Z tego bowiem nowego przybytku nauki, świętobliwości i wytrwałej pracy na polu kościelnem i ekonomicznym, rozchodziły się naokół oświata i kultura, któremi zawsze jaśniał i dotąd jaśnieje zakon benedyktyński. To też niezawodnie arcybiskup Piotr błogosławił wspaniałomyślnego fundatora za założenie w pobliżu stolicy metropolitalnej tej nowej kolonii dzielnych w winnicy Pańskiej spółpracowników, i szczególniejszą otaczał ich opieką, jak to następcy jego przez kilka wieków czynili. Lecz jak dotychczasowe zachowanie się rycerskiego króla piękne pod każdym względem rokowały dla państwa i kościoła polskiego nadzieje, tak koniec jego panowania okrył kraj cały sromotą, a kościół cały w ciężkim smutku pogrążył. Powodem zaś do tej nieszczęsnej zmiany i ciężkiego dla społeczeństwa polskiego zawodu były jego wyprawy wojenne na Ruś. Po śmierci bowiem Jarosława został książęciem kijowskim Izasław, który wewnętrznemi rozruchami zmuszony opuścić kraj, udał się pod opiekę głośnego naówczas w Europie z szlachetności i rycerskich przymiotów Bolesława. Nie omylił się wygnaniec w oczekiwaniach swoich, albowiem król, wybrawszy się na czele dobranego wojska na Ruś, bunty wewnętrzne uspokoił i Izasława na dniu 2 maja roku 1068 wprowadziwszy go do Kijowa, na tronie osadził 2). Rozłożywszy potem wojska swoje w okolicy na letnie, a potem zimowe leże, sam z dobrańszem rycerstwem zamieszkał w mieście, gdzie w nieczynności i rozkoszach zmysłowych pędząc życie, upadł moralnie i w tym upadku utracił swoję dotychczasową szlachetność i wspaniałomyślność, energią w działaniu, bezinteresowność w postępowaniu i panowanie nad sobą samym. Te przymioty i zalety nikły i marniały w miarę pobłażania zmysłom i namiętnościom swoim. Umiał się wprawdzie pewien czas wyrwać z tych kajdan sromotnych, lecz przy następnej danej okazyi pozwolił im się skrępować aż do całkowitej zguby. Głosem sumienia i wiernych przyjaciół radą przestrzeżony, porzucił nieczynność i rozkosze i rzucił się na nowo w odmęt czynów rycerskich. Z pod Kijowa wyruszył do ziemi przemyślskiej, będącej dziedzictwem żony jego, Wisławy, córki książęcia ruskiego Wisława, lub też matki Dobrogniewy, za czasów Mieczysława I przez książęcia Włodzimierza zabranej, potem przez Bolesława Chrobrego odzyskanej, a podczas przewrotu wewnętrznego w kraju po śmierci Mieczysława II utraconej, aby ją napowrót odzyskać 3). Jakoż po licznych utarczkach i długiem oblężeniu Przemyśla silnemi bronionego twierdzami, zmusił załogę jego do poddania się, poczem całą ziemię opanował i zabawił tam aż do początku roku 1070, w którym mu Węgrzy do nowej wyprawy wojennej dali okazyą, wszcząwszy nowe rozruchy po niespodzianym króla Beli 1) Bielowski Monum. Pol. histor. I, 267, 268. Kod. dypl. wielkopl. I, 3—5. — 2) Kromer 1. c. f. 57. Długosz 1. c. lib. III, 256. Matthias de Miechovia 1. c. f. 44, - 3) Długosz 1. c. lib. III, 267. Matthias de Miechovia 1. c. f. 45. Kromer 1. c. f. 57.