190 a Bolesław, widząc się oszukanym, po kilkudniowej daremnej pogoni postanowił wpaść do Morawii, aby się zemścić za pomoc daną naprzeciw niemu Andrzejowi węgierskiemu, gdy oto nagle doszła go wieść, że Prusacy, korzystając z nieobecności jego, rozpoczęli nowe rozbójnicze na Polskę napady1). Pozostawiwszy przeto wyprawę morawską na czas późniejszy, w spiesznym marszu zdążał ku Prusom, aby poskromnić buntowników. Jakoż przybywszy pod warowny zamek Grodek w pobliżu rzek Wisły i Ossy położony, zkąd pochańce krwawe w granice koronne czynili wycieczki, obiegł go, lecz straciwszy napróżno niemało czasu i ludzi, odstąpić musiał od oblężenia i wzmocniwszy nieco swe siły, podążył ztamtąd wprost do Morawii2). Podczas tych wypraw Bolesławowych, które przeszło dwa lata czasu zajęły (od 1060—1062) w Polsce całej przez Kazimierza w należyte przyprowadzonej karby panował pokój, który korzystnie wpływał na rozwój kościoła, naów-czas jeszcze u Bolesława w wielkiem będącego poważaniu i troskliwej opiece. Wznosiły się świątynie, pomnażała się liczba duchowieństwa, wzmagała się pomiędzy niem oświata, lubo dla ambitnych niektórych biskupów widoków i planów nie mogła się należycie skojarzyć jedność ich z metropolitą swoim ku wspólnemu zbawiennemu około dobra kościoła polskiego działaniu. Umiał jednakże arcybiskup Piotr utrzymać w zależności od siebie niektórych z nich, czego dowodem odbyta przez niego roku 1062 w katedrze gnieźnieńskiej konsekracya na biskupa wrocławskiego Jana Jastrzębca, pierwszego Polaka, obranego po śmierci Hieronima nie bez zaciętej walki członków kapituły na dwie podzielonych partye: włoską i polską, z których ostatnia odniosła zwycięztwo za wdaniem się przytomnego naówczas w Wrocławiu króla Bolesława, który sobie życzył mieć biskupem Polaka3). Wyprawa Bolesława do Morawii pomyślnym uwieńczona została skutkiem; doprowadziła bowiem wojujące strony nietylko do zawarcia korzystnego dla Polski pokoju, ale i do bliskiego monarchy polskiego z książęciem czeskim Wratysławem skojarzenia się przez to, że pierwszy oddał drugiemu w małżeństwo siostrę swoję Świętochnę4). Po ukończonych uroczystościach weselnych w Krakowie, wybrał się król na wiosnę roku 1063 do Prus dla poskromnienia na nowo wszczętych tamże buntów, co mu się tą razą świetnie udało i z tej strony na czas dłuższy pokój mu zapewniło 5). Po tej wojnie nastąpił kilkoletni pokój, z którego korzystając Bolesław, zajął się wewnętrznemi sprawami państwa swego, nie zapominając o spełnieniu ślubu swego, który był uczynił podczas wypraw węgierskiej i czeskiej, że w razie pomyślnego ich ukończenia założy klasztor Benedyktynów. Na miejsce ku temu obrał wzgórze ponad jeziorem, które dziś z jednej strony okala miasto Mogilno, o cztery mile od Gniezna odległe, a wystawiwszy tam kościół i klasztor z drzewa, osadził w ostatnim zakonników, sprowadzonych z Tyńca, 1) Kronika Boguchwała 1. c. II, 487. Galla Kronika 1. c. 419. Kadłubek 1. c. II, 294. Obaj ostatni mylnie kładą Pomorzan zamiast Prusaków. — 2) Galla Kronika 1. c. I, 419. 420. Długosz 1. c. lib. III, 255. Naruszewicz 1. c. I 331—337. — 3) Heyne 1. c. 174. — 4) Długosz 1. c. lib. III 254. Kromer 1. c. f. 55, cfr. Naruszewicz 1. c. I 339. — 5) Długosz 1. c. III, 256,