174 kilku kapłanom i zwłoki św. Wojciecha ukrywszy lub je ukryć kazawszy, sam z człoukami kapituły uszedł z Gniezna, inaczej nie byłby kronikarz czeski, opisujący dokładnie ten rozbójniczy najazd, nie wspomniał o zwierzchniku kościoła polskiego i przykrej Czechów z nim rozprawie. Ci, wpadłszy gromadnie do kościoła, udali się wprost do grobu św. Wojciecha i zabierali się do zburzenia grobowca, w którym niegdyś święte spoczywały szczątki. Według podania Kos-masa, tych, którzy byli w kościele ogarnęła nagła ślepota, która trwała przez trzy godziny 1), a według kronik polskich przez trzy dni, w którym czasie kapłanom mającym straż nad kościołem, miało się udać przechowanie zwłoków ś. Wojciecha w bezpiecznem miejscu. Przywódzca świętokradzkiej wyprawy, biskup pragski Sewerus, który towarzyszył książęciu swemu w tym krwawym na Polskę najeździe, nakazał wojsku post trzydniowy, zapewniając mu, że Pan Bóg nie za tę pobożną kradzież i profanacyą domu swego, lecz za jego złości i zbrodnie ciemnotą je nawiedził. Po odprawionym poście i uroczystem przyrzeczeniu ze strony wojska poprawy, przystąpiono do zburzenia grobowca, z którego atoli łupiezcy wydobyli tylko zamiast szczątków św. Wojciecha bezpiecznie ukrytych, zwłoki brata jego Gaudencyusza, zamiast tego zaś niezawodnie zmarłego przed 11 laty arcybiskupa Hipolita, oraz kości pomordowanych za Bolesława Chrobrego pustelników kazimierzowskich. Kronikarze nasi bowiem twierdzą stanowczo, że ślepota Czechów dała czas kapłanom gnieźnieńskim i innym ludziom kościelnym do uprzątnięcia relikwii św. Wojciecha, niezawodnie podówczas już ku czci publicznej wystawionych, którzy dla zakrycia śladu, grobowiec Gaudencyusza łupieżcom jako miejsce spoczynku św. Wojciecha wskazali 2). Że tak, a nie inaczej było, i że Czesi relikwii św. Wojciecha nie uwieźli, nie mamy potrzeby na tem miejscu dowodzić, ponieważ to przed nami zdolniejsze uczyniły głowy, jakeśmy to już w żywocie arcybiskupa Gaudencyusza wskazali. Chciwi zdobyczy napastnicy nie poprzestali na zrabowaniu ciał arcybiskupów i męczenników, ale ogołocili kościół gnieźuieński z wszelkich ozdób, kosztowności, sprzętów, a nawet ubiorów kapłańskich. Pomiędzy innemi kosztownościami skradli krzyż szczerozłoty, który Bolesław Chrobry ofiarował kościołowi swemu metropolitalnemu, odważywszy go trzykroć osobą swoją 3), trzy złote tablice drogiemi kamieniami suto nasadzone, zdobiące ołtarz ś. Wojciecha, z których jedna trzysta funtów ważyć miała4). Nie przepuszczono nawet dzwonom, wielkością swoją naówczas w całej Polsce najokazalszym. Z temi bogatemi łupami wracając Czesi, z równą nieludzkością złupili i spustoszyli Poznań, 1) Cosmae Ecclesiae Pragensis Can. Chronica w Scriptores rerum Bohemicar. wyd. Fr. Marcina Petzel i Jozefa Dobrowskiego Praga 1783, t. I, 109. — 2) Dlugosz 1. c. II, 195. Kromer 1. c. f. 49. Parisius Pawei S. J. Sarmatia fidelis Romano subordinata Pontifici a Christo D. MS. w Bibl. Ossolińskich we Lwowie. Nr. 107, f. 319. — 3) Cosmas 1. c. I, 115: ...„Electi XII Presbyteri vix sustentantes corpus aurei crucifixi sequuntur. Nam dux Mesko ter semetipsum hoc apponderarat auro." — 4) Tamże: „Quinto loco ferunt tabulas tres graves auro, quae circa altare, ubi sanctum corpus (s Adalberti) quievit, positae fuerant. Erat enim maior tabula quinque ulnarum in longitudine et decem pal-marum in latitudine, valde adornata lapidibus pretiosis et cristallinis sachis, cuius in-scriptus fuit hic in margine versus: Ter centum libras apponderat hoc opus auri."