146 działość i w miarę coraz większego natężania sił celem położenia zapory złemu, wzrastającą owieczek swoich ku sobie nienawiść, czem zniechęcony i udręczony, po sześcioletniem przeszło pasterzowaniu daremnem, strząsnąwszy proch z nóg swoich, i zabrawszy z sobą brata i ucznia drogiego, Gaudencyusza, opuścił Pragę w roku 989, pragnąc odbyć pielgrzymkę do ziemi świętej, aby tam, gdzie dzieło zbawienia dokonanem zostało, sprawę nawrócenia nieszczęśliwych i zaślepionych owieczek swoich polecić nieskończonemu miłosierdziu Zbawiciela1). Wprzód jednakże udał się do Rzymu, aby zasiadającemu na stolicy Piotrowej namiestnikowi Chrystusowemu przedłożyć zamiary swoje, przedstawić mu nadzwyczajnie smutny stan dyecezyi pragskiej, daremne swoje usiłowania i prace pomiędzy zdzi-czałemi moralnie owieczkami i z tego powodu prosić go pokornie, ażeby go zwolnił od obowiązków dalszego w Pradze pasterzowania i pozwolił mu dla własnego zbawienia odprawić pielgrzymkę do Palestyny. Ówczesny papież, Jan XV, przyjąwszy łaskawie przedstawienia świątobliwego biskupa, ku niewymownej radości jego, zdjął z niego ciężar pasterskiego urzędu i na odbycie pielgrzymki rzeczonej dał zezwolenie, o czem dowiedziawszy się bawiąca naówczas w stolicy świata chrześcijańskiego pobożna cesarzowa Teofana, matka cesarza Ottona III, przywoławszy pielgrzyma do siebie, ofiarowała mu wspaniałomyślnie na opędzenie kosztów podróży i na jałmużny dla ubogich tyle pieniędzy, że je przytomny tej ofierze Gaudeucyusz zaledwie unieść zdołał2), które atoli brat jego niezwłocznie pomiędzy ubogich roździelił. Ułatwiwszy się w mieście wiecznem, wybrał się ś. "Wojciech w towarzystwie Gaudencyusza i dwóch innych braci w drogę do Jerozolimy, której przecież oglądać nie miał, albowiem przybywszy do Kassynu, gdzie wielki zakonodawca, Benedykt święty, pierwej klasztor reguły swej był założył, wskutek przestróg opata miejscowego, Maura, aby raczej w klasztornem zaciszu służył Bogu, aniżeli tak daleką, pełną niebezpieczeństw podejmował podróż, uważając w tem wolę Bożą, zaniechał pielgrzymki i postanowił przywdziać suknię zakonną. Nie pozostał przecież w Kassynie, gdzie mu biskupie przeznaczono funkcye, których w pokorze serca wyrzee się chciał na zawsze, pragnąc być ostatnim pomiędzy zakonnikami, i dla tego niezwłocznie wybrawszy się z towarzyszami w drogę, innego szukać zamierzył przytułku. W drodze wstąpił do klasztoru ś. Michała niedaleko Baru, gdzie pomiędzy zakonnikami reguły ś. Bazylego Wielkiego znajdował się naówczas głośny z świątobliwości i surowego życia zakonnego opat Nilus3), aby od niego zasięgnąć rady co do dalszego postanowienia swego. Ujęty wielce duchem prawdziwie zakonnym zgromadzenia, prosił usilnie, aby go za 1) Że ś. Wojciech, opuściwszy po pierwszy raz Pragę, zabrał z sobą brata Gaudencyusza i z nim razem był w Rzymie, świadczy wyraźnie autor najdawniejszego żywota świątobliwego biskupa, który podaje, że właśnie naonczas bawiła cesarzowa Teofana w Rzymie i tam, usłyszawszy o zamiarze biskupa odprawienia pielgrzymki do ziemi świętej, darowała mu tyle srebra, że je brat jego Gandencyusz zaledwo udźwignąć zdołał. W którym miesiącu roku 989 obydwaj pielgrzymi przybyli do Rzymu, żadne z źródeł wyżej przytoczonych nie nadmienia. — 2) Kanaparz 1. c. I, 170. — 3) Ś. Nilus przewodniczył klasztorowi ś. Michała między r. 978 a 994. Ofr. Bollandystów Ada Sanctor. Septb. t. VII, 327 i Guttulae Historia Cassin. I, 120—126.