1768 344 2. Bogu znającemu skrytości serc ludzkich wiadomo jest, ale niech będzie nie tajno wszystkim współobywatelom i owszem całej Europie, że nie inaczej wszedłem w konfederacyą ostatnią, tylko dla obrony religii świętej katolickiej, kilkuset lat przeciągiem w ojczyźnie mojej utwierdzonej, a od lat pięciu przez dyssydentów attakowanej, dla ocalenia praw, swobód i wolności naszych potłumionych i zniszczonych, tudzież fortun szlacheckich i imion uciemię­żonych, niemniej dla rozeznania pretensyi IMciów dyssydentów i uczynienia im według prawa sprawiedliwości należytej bez wzruszenia pokoju w ojczyźnie trwającego. Dała się poznać moja w Radomiu gorliwość przy formowaniu konfederacyi generalnej, nieporuszona wprowadzeniem wojska rossyjskiego do miasta, uszykowaniem jego do formalnego boju i pogróżkami IMci p. Kara1 pułkownika tegoż wojska. Niechciałem przystąpić do niej2, aż za upewnieniem, że prawa nasze o religii świętej nie będą w niwczem odmienione; dopiero za poprzedzającym manifestem JO. księcia IMci Radziwiłła, tej generalnej konfederacyi marszałka, in ordine nienaruszenia praw religią katolicką zachowujących uczynionym, podpis mój i prawie wszystkich IMciów współkolegów (wyjąwszy bardzo małą liczbę niektórych) nastąpił. Nie przemogła tej gorliwości we mnie i obywatelach ziemi halickiej przytomność wojska rossyjskiego, pod komendą księcia Fabułow, majora wojsk rossyjskich, względem zalecenia instrukcyi jak najmocniejszej o całość św. religii katolickiej. Patrzałem bez żadnego zamieszania, jako nieprzyjacielska zemsta za tę naszą ku prawowiernej wierze miłość moje i jednomyślnych współobywatelów pustoszyła dobra. Jechałem na sejm w nieprzekonanym umyśle bronienia wiary świętej, ojczyzny, praw i swobód wolności polskiej. Bolałem i boleję ze wszystkimi cnotliwymi nad krzywdą JW. IMci p. Czackiego, podczaszego koronnego, w własnym domu jego za gorliwość wiary świętej wartą moskiewską i zniszczeniem dóbr udręczonego, w tym niegodziwym areszcie dotąd zostającego. Bolałem także nad krzywdą W. IMci p. Kożuchowskiego, konsyliarza generalnej konfederacyi, dla tejże samej cnoty na drodze w Warszawie z karety własnej wywleczonego i w obozie moskiewskim więzionego. Pokazała się jasna3 we mnie powinna o całość religii świętej troskliwość, gdy życie i fortunę w obronie jej ofiarując najmniejszego uszczerbku czynić nie dopuszczałem, publicznie na sessyach o wyzwolenie zacnych więźniów domagałem się. 3. Ale przyszedł nieszczęśliwy czas4 i moment, w którym przeniknione dotąd drzy serce, moment cały świat zadziwiający i potomnym wiekom żałosną pamięć zostawujący, [że] ze stolicy publicznego bespieczeństwa, z miejsca obradom poświęconego wojsko moskiewskie z woli JO. księcia Repnina, posła rossyjskiego, całą Warszawę otoczywszy i wszystkie ulice miasta napełniwszy, najpierwsze ozdoby senatu, JO. księcia IMć Sołtyka, biskupa krakow­skiego, JW. księdza Załuskiego, biskupa kijowskiego, JW. IMć p. Rzewuskiego, wojewodę krakowskiego, hetmana polnego koronnego i nieodrodnego syna jego starostę dolińskiego, posła podolskiego, zaszczyt stanu rycerskiego, w nocy gwałtownie z pałaców wzięło i pierwej do obozu, a potem do kraju rossyjskiego5 zawiezło, gdzie dotąd znaczne osoby, żadnej winie nie podlegające, a w niczem nie przekonane za jedną obronę wiary świętej, wolności i praw staropolskich i za sprzeciwienie się projektom pomienionego księcia IMci Repnina, te zaszczyty ojczyzny naszej potępiającym, haniebną cierpią niewolę. 4. Nie dość na tern; gdy ten zuchwały postępek moskiewski, bespieczeństwo publiczne i prawa narodów gwałcący, milczenia u nas sprawić nie mógł, czytana była publicznie w senacie od księcia IMci Repnina takowa deklaracya, grożąca wszystkim senatorom, ministrom i posłom polskim, szkodliwemu usiłowaniu jego dla ojczyzny naszej sprzeciwiającym się, cięższemi karami, obelgami, ściślejszem więzieniem i batożkami, a to dopiero przymusiło wszystkich do głębo- 1 W rkp. nr. 1087 Katre. 2 W rkp. nr. 329 niegoż. 3 W rkp. nr. 1087 brak tego słowa. 4 W rkp. nr. 329 brak tego słowa. 5 W rkp. nr. 329 moskiewskiego.